czwartek, 5 listopada 2015

Pierwszy

- Wstawaj, Mała! - usłyszałam znajomy krzyk tuż przy moim uchu.
- Jasper! Daj mi spać! - upomniałam przyjaciela.Wiedziałam, że to nic nie da więc chwilę później, gdy chłopak nadal nie odpuszczał, rzuciłam w niego poduszką.
- Kay, za godzinę jest rozpoczęcie - mruknął, a ja w mgnieniu oka zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Całkowicie zapomniałam o tym rozpoczęciu. Może to dlatego, że wczoraj wszyscy imprezowaliśmy do trzeciej nad ranem, by uczcić ostatni dzień wakacji. Niestety lub stety, jak to bywa u moich przyjaciół - wszyscy zaczynają narzekać na nauczycieli czy sam sobie budynek zwany potocznie szkołą, zanim jeszcze w ogóle zaczął się rok szkolny. Teraz zostało mi tylko wysłuchiwać, jak to wszyscy są zmęczeni nauką. Okej, przyznaję się już teraz, ja też prawdopodobnie zacznę tak mówić.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie Jasper, który zaczął uderzać pięściami w drzwi od łazienki.
- Wychodzisz z tej łazienki, kurwa?!
- Już idę - warknęłam i po chwili wyszłam z pomieszczenia.
- Musimy po drodze wpaść do sklepu.
- Nie ma szans, że kupisz fajki! Nie mam zamiaru spóźnić się na to cholerne rozpoczęcie.
- Nie mów, że ci zależy, żeby być na czas - prychnął i podniósł brew, czekając na to jakie mądre mam wytłumaczenie. Bo wie, że nie mam.
- Okej, chodźmy już - mruknęłam niezadowolona, że udało mu się "wygrać".
Przywitaliśmy się z całą naszą grupką, która składała się ze mnie, Jaspera, Shawna, Lively i Jack'a.
- Nie wierzę, że to już koniec wakacji - jęknęła Liv, a ja przytaknęłam. W pełni się z nią zgadzałam. Rozpoczęcie minęło nadzwyczaj szybko, czego naprawdę się nie podziewałam, ale na pewno byłam wniebowzięta.

Wieczorem jak zwykle poszłam na "lekcje". Lekcje sztuk walki. Nikt się nie domyśla o co mi chodzi, bo oprócz mnie żadna osoba nie ma o tym pojęcia. Już wyjaśniam całą historię z mojego jakże nudnego życia.
Przez chłopaków nazywana jestem Angel. Wszyscy z gangu tak o mnie myślą. Natomiast w szkole nikt nie wie o moim przydomku, ponieważ jestem inna: najlepsza uczennica, zawsze miła, słodka i uczynna, oraz wygląd. Długie brązowe włosy, jednak jasna cera, brzoskwiniowe usta i głębokie niebieskie oczy, a do tego delikatne rumieńce na policzkach. Czyż nie wyglądam jak anioł? Ha, szczerze mówiąc z charakteru daleko mi do anioła. Anioły przecież nie należą do gangów, prawda?
Ale ja tak, należę do gangu The Shadows, a mój sposób bycia zależy od towarzystwa. Tylko wśród członków gangu staję się "tą gorszą", a poza tym jestem grzeczną dziewczynką. Nigdy nie zrywam się z lekcji i w ogóle...
W moim słowniku nie ma słowa "dobra", ja zawsze muszę być najlepsza. Mając 8 lat zaczęłam uczyć się kilku sztuk walki, m.in. kung-fu i karate. Jednak po 4 latach trener stwierdził, że to chyba on zacznie się ode mnie uczyć, co było dość dziwne, miałam dopiero 12 lat! Nie mówiąc już o tym, że w tym wieku pokonywałam 30-latków! Zaczęli więc szukać mi innego trenera, a na moje walki przychodziło wiele osób. Wszystko jednak odbywało się w tajemnicy przed moimi rodzicami i bratem, którzy myśleli, że trenuję balet, a jak chcieli przyjść na "występ" słyszeli zawsze, że "ich obecność by mnie rozpraszała" lub po prostu przed moim niby występem udawałam, że coś mi się stało.
Jak stałam się częścią The Shadows? Już do tego przechodzę...
Raz po jednej z walk, kiedy wracałam do domu, napadł na mnie jakiś mężczyzna, ale po prostu go pobiłam, a kiedy poczułam na ramieniu czyjaś rękę, po prostu zrobiłam dźwignę i facet uderzył głową w ścianę, ale tylko zaczął się śmiać. Gdy kaszlnął z jego ust prysnęła krew, a wtedy pomyślałam, że on jest chyba jakiś nienormalny.
- Spokojnie, Młoda, nic ci nie zrobię  - powiedział dalej się śmiejąc i podchodząc do mnie. Jednak wcale mnie nie przerażała jego postawa, wydawało się jakbym rozmawiała ze znajomym. - Widziałem twoje walki. Szukasz nowego trenera, co?
- Zna pan może jakiegoś? -zapytałam z nadzieją, a on znowu się zaśmiał.
- Znam, nawet kilku, ale musisz gdzieś ze mną iść. I nie mówić mi na "pan", jestem Sasha.
- Okej - powiedziałam bez zastanowienia.
- I nie będziesz się bała? - zapytał.
-Nie, zawsze mogę ci jaja urwać, Sasha -wzruszyłam ramionami. To słownictwo było dla mnie obce, ale przy nim przychodziło mi łatwo.
-Tak, tak. Lubisz się bić, co diamenciku? - zapytał, kiedy szliśmy w kierunku jednego z osiedli.
- Kocham - przyznałam.
- Kto by pomyślał? Wygląd anioła, ale dusza diabła. Wybuchowa mieszanka - wtedy przemilczałam dalszą część drogi.
Kiedy dotarliśmy do jakiejś starej fabryki - przynajmniej tak mi się wydawało - zastaliśmy tam multum facetów. Tym razem zaczęłam się już trochę dziwnie czuć. Zwłaszcza, gdy jeden z mężczyzn podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
- Zakładamy przedszkole? -zaśmiał się. Później dowiedziałam się, że to Ricky. - Hej, Angel - zwrócił się do mnie.
- Kayla - poprawiłam go, wyrywając się z uścisku. W tej grupie jednak nigdy nie byłam nazywana po imieniu. Co się dziwić, byłam ubrana w różową sukieneczkę. Dlaczego...?
- Ładne imię, jednak bardziej pasuje Angel - powiedział chłopak z czarną czupryną, białą cerą i zielonymi oczami, a w jego wardze widniał kolczyk. Blaise.
- Zamknij się - powiedziałam.
-To nasz nowy diamencik, rozpieszczajcie ją. Jest cudowna. I uwaga, dość niebezpieczna - powiedział Sasha.
-Pierwsza dziewczyna w The Shadows, dziesięciolatką - rzucił jakiś chłopak.
- Jestem w stu procentach pewien, że nie masz z moim diamencikiem szans - zaśmiał się Sasha. - Mark, sprowadź trenerów, ta mała ma potencjał. Wykorzystajmy to - uśmiechnął się.
- I mam dwanaście lat, palancie - dodałam, a oni się zaśmiali.
- Oh, Angel, jesteś urocza - parsknął Louis.
- A ty jesteś częścią gangu czy niańką? - odgryzłam się.
- Pyskata jest - przyznał Blaise kiedy usiadłam obok niego na kanapie.
Odtąd stałam się ich pupilkiem w dziewczęcej wersji. Bawili się ze mną i robili co tylko chciałam, a mi najbardziej podobały się ich tatuaże, więc tłumaczyli mi ich znaczenie. Najbardziej wtedy polubiłam Ricky'ego. Cóż się dziwić, cały czas nosił mnie na rękach albo był moim konikiem. Sasha dotrzymał obietnicy, już kilka dni po tym, jak go spotkałam, miałam treningi. Do karate i kung-fu doszło mi: judo, karate, aikido i jiu-jitsu. Także sama pogłębiałam swoją wiedzę, nauczyłam się wyczuć punkt, dzięki któremu ludzie mdleli, nie żeby coś ale stało się to moją ulubioną "bronią", teoretycznie potrafiłam kogoś zabić wyłącznie patyczkami, ale nigdy nie próbowałam tego w praktyce. Potrafiłam także wyczuwać obecność, więc nie raz zdarzało mi się walczyć z zawiązanymi oczami. Z biegiem czasu także zaczęłam podkochiwać się w Blaise'ie, rzecz jasna myślałam, że on ma mnie za gówniarę, którą tylko się zajmował. W końcu jest ode mnie starszy o siedem lat. Jednak chyba się myliłam, bo teraz jesteśmy czymś w rodzaju pary, a raczej bym to nazwała "friendship with benefits". Każdy jest teraz podzielony w trio, ja jestem z Jasper'em i Blaise'em. Jasper jest obecnie w moim wieku, ale jakoś się dogadujemy. Zaprzyjaźniłam się także z siostrą Blaise'a, Lively, która, oczywiście, nie wie nic o gangu. I jak zwykle jestem najlepszą uczennicą w szkole, uznawaną za aniołka, dzięki czemu nikt nawet by nie pomyślał, że mogę być zamieszana w jakieś gangi. A tak na prawdę z chłopakami zawsze skopywaliśmy dupy osobom, które są winne Sashy kasę. Uśmiechnęłam się do wspomnień.
- Co się tak szczerzysz, Angel? - szepnął do mnie Jasper, z którym siedziałam na chemii.
- Mamy dzisiaj kilka tyłków do skopania - powiedziałam i wróciłam do wykonywanego doświadczenia.
- Będzie się działo - zaśmiał się i założył okulary chemika.

Przełamałam się i w końcu dodałam pierwszy rozdział :) Czekam na szczerą opinię w komentarzach i rzecz jasna - mam nadzieję, że się spodoba. A Nash? Pojawi się niedługo.
Do następnego!

poniedziałek, 19 października 2015

Prolog

Dwóch chłopaków siedziało na kanapie, nie chcąc się odezwać. W tym momencie cisza była najlepszym rozwiązaniem sytuacji, w jakiej znalazł się blondyn.
- Dałem jej nadzieję... - odezwał się, po dłuższej chwili milczenia. - A teraz co? Nie wiem co mam zrobić!
- Nie dałeś! - zapewniał go przyjaciel. - Wybaw się, stary. Ona zapomni!
- Może i masz rację, ale...
- Oczywiście, że mam rację! Zapomniałeś, że masz najlepszego przyjaciela pod słońcem? - próbował rozluźnić atmosferę, co rzeczywiście się udało, bo obydwoje zaśmiali się głośno.
- Dobra, chodźmy już - blondyn uśmiechnął się i obaj wyszli z domu.

O opowiadaniu

Opowiadanie, które właśnie tutaj zaczynam pisać, powstało z mojej własnej inwencji twórczej oraz obejrzanych filmów, więc co za tym idzie - nie jest odzwierciedleniem żadnego innego fanfiction. W przypadku znalezienia opowiadania podobnego treścią, lub takiego samego, proszę o kontakt!
A teraz tak przyjemniej:
Mam na imię Iza, spotkałam się z blogspot'em i wattpad'em jakoś w wieku 12 lat. Wcześnie, prawda? Ja tak uważam.
Nie pamiętam jak i kiedy zaczęłam czytać, ale na pewno zawsze chciałam napisać coś własnego. I oto jestem, a także zapraszam do czytania mojego własnego opowiadania!

Data założenia bloga: 17.10.15r.
Tytuł: Drag Me Down (tł. Ciągniesz mnie w dół)
Czas akcji: lato, 2013r.
Miejsce akcji: Los Angeles, Kalifornia, USA
Główni bohaterowie: Kayla, Nash